Opis. (1) Okryte ponurą sławą więzienie na wyspie Alcatraz oficjalnie zamknięto w 1963 roku ze względu na wysokie koszty i wady konstrukcyjne. Najgorszych i najniebezpieczniejszych przestępców w USA oficjalnie przeniesiono z wyspy. Tylko, że tak naprawdę to wcale nie miało miejsca.
Amerykański i japoński lotnik razem na bezludnej wyspie. Daję 6/10 - za dużo dłużyzn. filmweb.pl. Zaloguj się. filmweb.pl. Filmy . Strona główna filmów
Filmy o rozbitkach? 2015-02-26 22:05:11 Polecacie jakieś fajne filmy o bezludnej wyspie, rozbitkach ? 2016-03-13 18:09:36 Znacie jakieś ksiązki przygodowe o rozbitkach na (bezludnej) wyspie ? 2011-07-25 13:09:09
RODOS, GRECJA | TOP 10 najpiękniejszych miejsc na wyspieZwiastun filmu, który niebawem ukaże się na kanale.~~~~~Co warto zobaczyć na greckiej wyspie Rodos?T
Druga połowa lat 90. XX w. Reżyser Robert Zemeckis i aktor Tom Hanks dopiero co zadziwili świat "Forrestem Gumpem", zgarniając większość kluczowych nagród branży filmowej, w tym prestiżowe Oscary. Obaj panowie są u szczytu swych zawodowych możliwości, mogą prosić wielkie studia o pieniądze na każdy projekt, jaki sobie wymarzą.
Główna bohaterka filmu, 18-letnia Kaja, przebywa na obozie wraz ze swoją młodszą siostrą oraz grupą przyjaciół. Spotykamy się z nimi na 12 minut przed pierwszym wystrzałem na wyspie Utoya, 22 lipca 2011 roku, słonecznego dnia, który potem zapisze się w historii jako najgorszy w historii współczesnej Norwegii. Uczestnicy wyjazdu
Znacie jakąś grę w której jest sie na bezludnej wyspie? 2012-02-24 20:17:17; Jakie znacie filmy o ludziach na bezludnej wyspie? 2012-06-25 12:05:59; Znacie jakieś ksiązki przygodowe o rozbitkach na (bezludnej) wyspie? 2011-07-25 13:09:09; Czy znacie jakieś fajne gry typu rozbitek na bezludnej wyspie 2012-05-09 16:28:35
DPxi. Rzeczywistość dostarcza najciekawszych scenariuszy. Ludzkie dramaty, wypadki, katastrofy naturalne i żywioły nie do powstrzymania to nieustające źródło inspiracji. Filmy oparte na faktach o przetrwaniu rozgrywają się w wielu miejscach. Pozwalają nam się zanurzyć w dzicz i nieokiełznaną dżunglę. Bohaterowie walczą o życie na morzu, bezkresnym oceanie, w górach czy na bezludnej wyspie. Twórcy do fabularnej machiny angażują filmowe schematy i ubierają prawdziwe historie w szaty kina wojennego, historycznego czy katastroficznego."41 dni nadziei” to opowieść o Tami Oldham, która wraz z niedawno poznanym Richardem Sharpem wyruszyła w rejs z Tahiti do San Diego. Niestety po kilku dniach żeglugi na ich drodze stanęła potężna burza. Rozpoczęła się prawdziwa walka o przetrwanie i zmaganie z własnymi słabościami. Baltasar Kormákur wyreżyserował wciągający film o przetrwaniu. Z okazji premiery filmy przygotowaliśmy propozycje filmów wartych obejrzenia!
Filmy o bezludnej wyspie to obrazy, które trzymają w napięciu do samego końca. Nic więc dziwnego, że po motyw przetrwania na bezludnej wyspie i historie o rozbitkach na morzu tak chętnie sięgają filmowcy. Sprawdź najlepsze filmy o bezludnej wyspie! Filmy o bezludnej wyspie i o rozbitkach na morzu wykorzystują jedne z najpopularniejszych motywów w historii kinematografii. Trzymająca w napięciu akcja może przecież być kanwą nie tylko dla filmu przygodowego. Filmy o bezludnej wyspie i o rozbitkach na oceanieFilmy o rozbitkach na oceanie i o przetrwaniu na bezludnej wyspie mogą być zarówno zaskakującymi thrillerami psychologicznymi, jak choćby „Łódź ratunkowa” w reżyserii Alfreda Hitchcocka, jak i skłaniającymi do refleksji obrazami z głęboką filozofią w tle słynne „Życie Pi”. Wielka woda - będąca jednocześnie i symbolem życia, i maleńkości człowieka względem reszty świata - budzi szacunek i respekt. A samotny pobyt na bezludnej wyspie, bez kontaktu z człowiekiem, jest testem dla ludzkiej psychiki i zdrowych filmy o bezludnej wyspie i o rozbitkach na oceanieI to chyba właśnie dlatego filmy o rozbitkach wciąż cieszą się ogromną popularnością. Wybraliśmy dla was najlepsze tytuły w takim stylu. Różnią się klimatem i fabułą, ale łączy je właśnie ten motyw, stanowiący symbol siły ludzkiej woli. Oto nasz ranking!1. „Cast Away - Poza światem” Chuck (w tej roli Tom Hanks) to inżynier pracujący dla jednej z firm kurierskich. W wyniku katastrofy samolotu trafia na bezludną wyspę. Szybko musi odnaleźć się w nowych warunkach, próbując za wszelkę cenę przetrwać, mimo doprowadzającej go niemal do szaleństwa także: Oto najlepsze filmy o górach. Poznajcie TOP 26 z tej kategorii2. „Park jurajski” Efektem pracy naukowców ma być zlokalizowany na bezludnej wyspie park, którego największą rozrywką będą... sklonowane dinozaury. Tuż przed uroczystym otwarciem dochodzi jednak do awarii, która odcina zasilanie na wyspie, uwalniając grupę ludzi przygotowujących park do przyjęcia pierwszych gości. Pozostawieni sami sobie, bohaterowie muszą zrobić wszystko, by nie skończyć jako kolacja dla żarłocznych mieszkańców „Titanic” Oparty na prawdziwym, pechowym rejsie brytyjskiego statku Titanic film, który do dzisiaj zachwyca niesamowitym rozmachem. Tragedię pasażerów obserwujemy na przykładzie Rose i Jacka, pary pochodzącej z różnych sfer społecznych, których na pokładzie liniowca połączyła sekretna, zakazana „Życie Pi” Życie nastoletniego Pi wywraca się do góry nogami, gdy rodzice informują go o planowanej przeprowadzce z rodzinnych Indii do obcej, zimnej Kanady. Podczas morskiej podróży do nowego kraju dochodzi jednak do katastrofy. Pi udaje się uratować i rozpoczyna walkę o przetrwanie na pokładzie niewielkiej szalupy. Problem w tym, że musi ją dzielić z… kilkoma dzikimi zwierzętami. 5. „Moby Dick” Rok 1840. Młody Ismahel zaciąga się na statek wielorybniczy, którym dowodzi Ahab, mężczyzna opętany obsesją schwytania Moby Dicka, legendarnego białego wieloryba, który przed laty miał mu odgryźć nogę. Mężczyzna w pogoni za ogromnym ssakiem ryzykuje własne życie i naraża swoją załogę na śmiertelne „183 metry strachu” Nancy (Blake Lively) traktuje pływanie na desce jako sposób na relaks i powrót do czasów sprzed ogromnej traumy, jaka spotkała jej rodzinę. Gdy dziewczyna wybiera się popływać u wybrzeży opustoszałej plaży, nie zdaje sobie sprawy, że przyjdzie jej stoczyć walkę o życie. W głębinach czai się bowiem krwiożerczy „Łódź ratunkowa” Grupa rozbitków cywilnej łodzi zatopionej w czasie wojennych potyczek aliantów z nazistami próbuje przetrwać w niewielkiej szalupie. Atmosfera zagęszcza się, gdy pasażerowie wyławiają z morza mężczyznę, który okazuje się być kapitanem niemieckiej łodzi podwodnej odpowiedzialnej za zatopienie ich „Władca much” Grupa chłopców cudem ratuje się z katastrofy lotniczej, po której znaleźli się na bezludnej wyspie. Tam nowi mieszkańcy próbują zorganizować sobie życie społeczne, naśladując zachowania podpatrzone wcześniej u „Czas próby” Pracownik straży przybrzeżnej podejmuje desperacką próbę uratowania grupy ludzi, którzy zostali uwięzieni na pokładzie zniszczonego podczas groźnego sztormu „Porwanie” Statek przewożący towary zostaje zaatakowany przez grupę somalijskich piratów. Terroryści oczekują od właściciela łodzi ogromnego okupu. Na szali wisi życie załogi statku, które negocjuje z porywaczami pracownik firmy, do której należy uprowadzona jednostka. To z perspektywy jego i znajdującego się na pokładzie kucharza obserwujemy rozgrywający się na oceanie także: Filmy o statkach morskich - najlepsze filmy, których akcja rozgrywa się na morzu
Kanibalizm na ekranie to niekoniecznie domena kina grozy. Przedstawiamy przegląd rozmaitych filmów podejmujących tę tematykę. Kanibalizm w kinie kojarzy nam się przede wszystkim z idiotycznymi, taśmowymi horrorami klasy B. W rzeczywistości motywy kanibalistyczne pojawiły się w wielu ambitnych produkcjach, nierzadko służąc jako szokujące uwydatnienie tragizmu sytuacji, w jakiej znaleźli się bohaterowie. Dziś przygotowaliśmy dla was listę różnego typu filmów, w których zetknęliśmy się z kanibalizmem. Kanibalizm w kinie - przegląd filmówKtóre filmy poruszające tematykę kanibalizmu są warte uwagi? Przedstawiamy nasz subiektywny przegląd. "Wzgórza mają oczy" (1977), reż. Wes CravenZacznijmy od podstawy, czyli kina grozy z podgatunku gore. To właśnie tutaj najczęściej spotykamy motyw kanibalizmu w rozmaitych konfiguracjach. Jednym z absolutnych klasyków, który z pewnością przyszedł wam do głowy jako pierwszy, jest kultowy obraz Wesa Cravena - "Wzgórza mają oczy". Śledzimy tu losy rodziny, która podczas wycieczki po USA i Nowym Meksyku zostaje zaatakowana przez zmutowane plemię kanibali. Innymi tytułami, które doskonale wpisują się w ten schemat mariażu horroru z kanibalizmem, są oczywiście "Teksańska masakra piłą mechaniczną" oraz godny reprezentant kina grozy klasy Z, jakim jest seria "Droga bez powrotu". "Alive, dramat w Andach" (1993), reż. Frank MarshallTuż po klasycznych horrorach, "Alive..." jest zapewne kolejną produkcją, która z miejsca przyszła wam do głowy. Ekranowa historia urugwajskiej drużyny rugby, której samolot rozbija się w górach, zasłynęła przede wszystkim sceną kanibalizmu, gdy rozbitkowie muszą zjadać się nawzajem, by mieć szansę na przeżycie. Dzieło Franka Marshalla reprezentuje tutaj filmy poruszające motywy kanibalistyczne, które oparte zostały na autentycznych wydarzeniach. Fabuła "Alive, dramat w Andach" przedstawia bowiem historię uczestników katastrofy lotu Fuerza Aérea Uruguaya 571 z 1972 roku. Innym - i dość osobliwym - przykładem jest tutaj "Cannibal: The Musical", czyli komedia musicalowa traktująca o Alfredzie Packerze, podróżniku który jako jedyny ocalał z wyprawy po złoto. Był również jedyną osobą w historii Ameryki, która została oskarżona o kanibalizm i skazana. "Tytus Andronikus" (1999), reż. Julie TaymorTym razem przechodzimy do kina ambitnego, jakim z pewnością jest adaptacja jednej z pierwszych tragedii Williama Shakespeare'a z Anthonym Hopkinsem w roli głównej. Akcja rozrywa się w Rzymie, do którego powraca zwycięski wódz legionów - Tytus Andronikus. W myśl tradycji, za zwycięstwo zapłacić musi życiem jednego z jeńców. "Snowpiercer" (2013), Joon-ho BongFilm postapokaliptyczny obrazujący życie ostatnich przedstawicieli ludzkiego gatunku. Pasażerowie pędzącego pociągu są jedynymi, którym udało się przetrwać kolejną epokę lodowcową. Niektórzy za przetrwanie zapłacili jednak niezwykle wysoką cenę. Choć scen samego kanibalizmu tu nie uświadczycie, słowa wypowiedziane przez bohatera odgrywanego przez Chrisa Evansa zapadną wam w pamięć na długi czas. Wiesz czego najbardziej w sobie nienawidzę? Tego, że wiem, jak smakują ludzie. Inną produkcją, która w podobny sposób porusza wątek kanibalizmu jest hiszpańska "Platforma", gdzie życie bohaterów zamkniętych w wielopoziomowym więzieniu uzależnione jest od tego, na którym poziomie się znajdą. Bowiem tylko te położone najwyżej mają dostęp do żywności. Reszta musi radzić sobie w inny sposób... "Hannibal" (2001), reż. Ridley ScottTworząc tego typu zestawienie, nie sposób pominąć Dr Hannibala Lectera, czyli popkulturowy symbol kanibalizmu. Rozmaite produkcje z jego udziałem prezentują różny poziom, łączy je jednak jedno - charyzmatyczna i hipnotyzująca postać Lectera, który nadaje kanibalizmowi wręcz... makabrycznej elegancji. Innym hollywoodzkim przykładem ekranowego kanibalizmu jest "Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street" Tima Burtona. Johnny Depp i Helena Bonham Carter prowadzą w nim intratny biznes - on, jako golibroda, podrzyna klientom gardła, zaś ona przerabia ich na nadzienie do pasztecików, które sprzedaje w restauracji. "Cannibal Holocaust" (1980), reż. Ruggero DeodatoChoć gatunkowo "Cannibal Holocaust" przynależy do pierwszej opisanej przez nas kategorii, uznaliśmy, że powinien zostać wyodrębniony, jako zwieńczenie naszego zestawienia. Jest to bodaj najpopularniejszy film o kanibalizmie, jaki kiedykolwiek powstał. A jego sławę trudno będzie przebić. Ten niezwykle krwawy i brutalny horror stał się liderem wśród chorych i popapranych produkcji, a reżysera oskarżono o mordowanie ludzi na planie filmowym. Ostatecznie dowiedziono mordów dokonywanych na zwierzętach, do których dochodziło, by "dodać produkcji realizmu". Żaden inny film nie został zakazany w tak wielu krajach.
MICHAŁ SOWIŃSKI: Napisał Pan powieść o rozbitkach na tropikalnej wyspie. To stary topos, zazwyczaj używany jako zwierciadło pokazujące kondycję człowieka i cywilizacji, w której żyje. ANDRÉS IBÁÑEZ: Wyspa to grupa ludzi – społeczeństwo w soczewce, reprezentacja ludzkości. W „Lśnij, morze Edenu” występują przedstawiciele rozmaitych ras, religii, profesji, klas społecznych… To był eksperyment. Na czym polegał? Robinson Crusoe podporządkowuje sobie naturę – w XVII i XVIII w. taki pogląd dominował u wielu myślicieli. Przekonanie, że istnieje świat materialny i duchowy. W tym układzie pierwszy należało podporządkować drugiemu. U mnie jest inaczej – moja wyspa jest jedną z postaci, to żywy, świadomy byt. Inspirowałem się „Stalkerem” Andrieja Tarkowskiego – u niego Zona jest również osobnym istnieniem. W mojej powieści bohaterowie próbują zrozumieć wyspę, ale jednocześnie wyspa próbuje zrozumieć ich. To nie jest łatwy ani przyjemny proces, ale gdy już się ostatecznie udaje, zostaje osiągnięta harmonia. Dla mnie to stan idealny, wzorcowa relacja człowieka z naturą. Bez wątpienia inspirował się Pan również serialem „Zagubieni” – nawet polski wydawca sugeruje to na okładce. Oczywiście! Co ciekawe, wiele osób ma o to pretensje. Spotkałem się z zarzutem, że poważny autor nie może inspirować się serialem. To był kolejny eksperyment – chciałem przełożyć na język literacki pomysł z popularnego serialu. Proces zapożyczania i kopiowania istnieje w kulturze od zawsze – już Cervantes kopiował opowieści rycerskie, które w powszechnym mniemaniu uchodziły za poślednią literaturę. Ale to chyba pierwszy raz, gdy literatura naśladuje serial. Interesują mnie wszelkie formy narracji – filmy, komiksy, obrazy, arrasy. Nawet spacer może być rodzajem opowieści – jak to miało miejsce w przypadku Roberta Walsera. A w naszych czasach seriale są szczególnie ważnym sposobem konstruowania opowieści. Da się pójść krok dalej i nakręcić serial na podstawie Pana powieści? Myślę, że tak, bo z mojego doświadczenia wynika, że każde przeniesienie czy kopiowanie kończy się stworzeniem zupełnie nowego i oryginalnego dzieła. Dzięki serialom wracają też nieco zakurzone formy opowieści – Pana książka jest skonstruowana niczym „Dekameron” czy „Rękopis znaleziony w Saragossie”. Pewnie dlatego, że rzeczywistość nigdy nie była tak skomplikowana jak dziś, a szkatułkowa forma opowiadania doskonale do niej pasuje. Współcześnie pochłaniamy olbrzymią ilość narracji – dziennie potrafimy przyswoić ich więcej niż kiedyś w ciągu miesięcy. Do kina chodziło się raz, góra dwa razy w tygodniu, teraz w jedną noc ogląda się kilka sezonów serialu. A dlaczego wyspa musi być zawsze tropikalna? Bo tak nakazuje tradycja opowieści o rozbitkach? Od dziecka fascynowały mnie tropiki. Gdy po raz pierwszy udało mi się pojechać do Brazylii, byłem oszołomiony tamtejszą naturą. Myślę, że jestem pisarzem tropików – uwielbiam tę energię, rozbuchaną wegetację. Moja wyobraźnia z pewnością ma tropikalną naturę. Zdecydował się Pan na powieść z pogranicza fantastyki naukowej. Dlaczego? Zawsze chciałem pisać tego typu prozę. Gdy byłem chłopcem, obejrzałem „Odyseję kosmiczną” Stanleya Kubricka, co na zawsze odmieniło moje życie. W tym filmie jest nie tylko mnóstwo wątków SF, ale i filozofii. Wątki SF pomagają w uprawianiu filozofii? Powieści zazwyczaj opowiadają o naszym świecie, a narracje SF koncentrują się na przyszłości. Ale przecież wiele elementów naszej rzeczywistości wiąże się bezpośrednio z troską o przyszłość – na przykład religia. Apokalipsa św. Jana to przecież utwór fantastyczny. Podobnie mity – choć one nie zawsze koncentrują się na przyszłości, jednak stanowią trzon literatury. Nasza kultura zbudowana jest na fantastyce. Fantastyka pokazuje, w jakiej kondycji znajduje się nasza wyobraźnia? Cała literatura pełni tę funkcję. Ja wykorzystuję potencjał, który tkwi w tym konkretnym gatunku. To dość typowe dla literatury postmodernistycznej, dla której najważniejszym punktem odniesienia jest Borges. W jego prozie wszystko miesza się ze wszystkim: proza podróżnicza, filozofia, poezja, esej, fantasty ,ka. Wspomniał Pan film Kubricka – jego sposób myślenia o świecie przenika nadzieja, której dzisiejsze filmy SF są już chyba pozbawione. A czy „Lśnij, morze Edenu” to powieść o nadziei? Nadzieja jest dla mnie czymś szczególnie ważnym i fascynującym. Po hiszpańsku słowo to oznacza również czekanie. Doświadczenie nadziei przypomina mi muzykę. Gdy słucham muzyki, to zawsze czekam na coś – mam nadzieję, że zaraz coś się stanie. Cała zachodnia muzyka jest zbudowana na oczekiwaniu. System tonalny buduje strukturę oczekiwania, dzięki której coś się może wydarzyć. Pod tym względem największym arcydziełem w historii jest „Tristan i Izolda” Wagnera, gdzie właśnie oczekiwanie przenika strukturę muzyczną i fabularną. Z tym że u Wagnera jedyne, na co można liczyć (tudzież mieć nadzieję), to śmierć. W Pana powieści muzyka w ogóle odgrywa szczególną rolę. Od początku myślałem o mojej wyspie jako miejscu, gdzie słyszy się dźwięki. Muzyka jest formą komunikacji – nie tylko między bohaterami, ale też ludzi z naturą. Dla mnie muzyka to nie ładne brzmienia, ale przede wszystkim zasada funkcjonowania świat. Dla naszych przodków muzyka była niemalże idealnym opisem rzeczywistości – jego proporcji i mechanizmów. Pana książka jest wręcz nieprzyzwoicie optymistyczna. Wiele osób uważa, że żyjemy w najgorszym z możliwych światów. A tak naprawdę nasze czasy nie są ani lepsze, ani gorsze. Oczywiście – na naszych oczach dzieją się rzeczy straszne, choćby wojna w Syrii czy kryzys migracyjny. Jednak ludzie kiedyś, choćby po zakończeniu II wojny, która przecież była największym koszmarem w historii Europy, patrzyli w przyszłość z większym optymizmem. Dlatego nie zgadzam się z powszechnym dziś pesymizmem. Szczęście jest największym tematem tabu naszej racjonalnej epoki. Jeśli ktoś przyznaje się, że czuje się szczęśliwy, bo odnalazł w sobie spokój, jest skandalistą. ©℗ Tłumaczenie i współpraca MARTA ELOY CICHOCKA ANDRÉS IBÁÑEZ jest hiszpańskim pisarzem, poetą i pianistą jazzowym. Wiele lat spędził w Nowym Jorku, gdzie pisał sztuki teatralne. „Lśnij, morze Edenu” Rebis w przekładzie Barbary Jaroszuk (2017) to pierwsza jego powieść wydana po polsku.
Wszystko zaczęło się 22 września 2004 roku o czasu centralnego, kiedy to amerykańska telewizja ABC wyemitowała pilotażowy odcinek nowego serialu "Zagubieni". Zgromadził on przed telewizorami ponad 18 milionów widzów, zapewniając serii najlepsze otwarcie w ABC od czterech lat, a z upływem czasu - największą widownię dekady. Sukces frekwencyjny przełożył się również na sukces branżowy. Pierwsza seria "Zagubionych" otrzymała nagrodę Emmy oraz Złoty Glob dla najlepszego serialu dramatycznego. Twórca scenariusza Abrams uhonorowany został nagrodą Gildii Amerykańskich Scenarzystów, członkowie obsady otrzymali zaś wyróżnienie Gildii Aktorów. W 2006 roku firma Informa Telecoms and Media przeprowadziła w dwudziestu krajach ankietę, w której "Zagubieni" uznani zostali drugim najpopularniejszym programem telewizyjnym na świecie, przegrywając z serialem "CSI: Crime Scene Investigation". Amerykańskie dzienniki publikowały artykuły o serialu za każdym razem, kiedy w "Zagubionych" nastąpił dramatyczny zwrot akcji, np. śmierć któregoś z rozbitków. Ameryka - a za nią cały świat - oszalała na punkcie "Lost". Bohaterowie serialu "Zagubieni" Serial Abramsa oraz "Gotowe na wszystko" miały być kołem ratunkowym dla tracącej popularność stacji ABC, która w produkcję pilotażowego odcinka "Zagubionych" zainwestowała rekordową sumę ponad dziesięciu milionów dolarów, największą w historii tej stacji. Plan filmowy znajdował się na Hawajach na wyspie Oahu, której dziewicza przyroda zagrała w "Godzili" i "Parku Jurajskim". Ogromny samolot Lockheed L-1011 został przetransportowany ze Stanów, pocięty na kawałki i rozrzucony na hawajskiej plaży w zastępstwie Boeinga 777 linii Oceanic, którym lecieli pechowi pasażerowie lotu 815 z Sydney do Los Angeles. Ryzyko finansowe stacji było ogromne i dopiero po dobrych wynikach oglądalności czterech pierwszych odcinków szefowie ABC podjęli decyzję o realizowaniu dalszych dwudziestu, składających się łącznie na pierwszą serię "Zagubionych". Obawy kierownictwa stacji, czy seria cieszyć się będzie popularnością były całkowicie uzasadnione. Cóż ciekawego może być w serialu opowiadającym o grupce rozbitków, którzy próbują przetrwać na bezludnej wyspie? Motyw ten wielokrotnie przewinął się przez telewizyjne ekrany w postaci rozmaitych wariacji na temat Robinsona Crusoe, czy powieści "Władca much". Nie tak dawno temu wątek rozbitków, którzy muszą poradzić sobie na bezludnej wyspie gościł na telewizyjnych ekranach jako reality show "Survivor", czy polska "Wyprawa Robinson". Szefom ABC wydawało się, iż na temat rozbitków pokazano tak wiele różnych programów, iż kolejny może nie wnieść niczego nowego do tematu. Na szczęście ich obawy były bezpodstawne. "Zagubieni" to obok "24 godzin" i "Gotowych na wszystko" przedstawiciel seriali nowej ery, które odmieniły oblicze telewizyjnej rozrywki. Dzięki nowemu ujęciu serialowej materii widzowie otrzymali fascynujące i trzymające w napięciu widowisko na najwyższym poziomie. Prekursorem tego nurtu był na początku lat 90. David Lynch, który serialem "Miasteczko Twin Peaks" wprowadził postmodernizm na telewizyjne ekrany. Zamiast rozwiązywać zagadki, Lynch mnożył je plącząc tropy i wprowadzając kolejnych bohaterów. Dzięki temu przez Amerykę przetoczyła się narodowa dyskusja kto zabił Laurę Palmer. Obecnie globalną wioską wstrząsają coraz to nowe hipotezy: czym jest wyspa - czyśćcem, wirtualną rzeczywistością gry, czy może projektem badawczym? Do czego służy bunkier? Kim są Inni? To tylko niektóre pytania dręczące zdeklarowanych fanów "Zagubionych", którzy zdążyli już stworzyć własne społeczności takie jak "Lostaways" czy "Losties" o nazwach wywodzących się z amerykańskiego tytułu serialu - "Lost". "Zagubieni" to serial rekordowy nie tylko na poziomie finansowym, czy frekwencyjnym. Rekordowa jest również ilość bohaterów. W pilotowym odcinku było 26 głównych postaci. Zazwyczaj w tego typu produkcjach są dwie lub trzy. Producenci chcieli aby na początku bohaterów było jak najwięcej, aby później wyeliminować tych, których widzowie nie zaakceptują. Okazało się, iż zaakceptowali wszystkich. Liczba bohaterów nie jest stała. Żadna z głównych postaci nie może się czuć bezpiecznie, każdy może nagle zginąć, jak np. Boone. Pierwszy sezon liczył w sumie 14 bohaterów, jednak w drugiej i trzeciej serii twórcy zapowiadają liczne roszady personalne. Z powodu tak dużej liczby głównych postaci fabuła "Zagubionych" obfituje w rekordową ilość wątków. Każdy z bohaterów kryje tajemnice związane z życiem przed katastrofą, po wypadku rozbitkowie zaczynają tworzyć nową społeczność, w której zawiązują się nowe relacje międzyludzkie, będące kanwą nowych wątków. Foto: Onet Bohaterowie serialu "Zagubieni" Owa wielość wątków powoduje iż serial "Zagubieni" łączy w sobie wiele gatunków filmowych i telewizyjnych. Na pierwszy rzut oka jest to dreszczowiec połączony z filmem przygodowym, lecz występują w nim również motywy zaczerpnięte z filmu kryminalnego, horroru, melodramatu, fantasy, science-fiction, opery mydlanej czy komedii romantycznej. Dzięki tak szerokiemu repertuarowi wątków każdy znajdzie tu coś dla siebie i nie będzie się nudził czekając na swój ulubiony element czy też postać w serialu. Sukces "Zagubionych" opiera się również na obsadzie. Bohaterowie reprezentują różne grupy wiekowe, etniczne oraz narodowościowe. Dominują jednak młodzi i atrakcyjni aktorzy, którzy zdążyli już zdobyć rzesze wiernych fanów. Największą popularnością cieszy się przystojny oszust Sawyer z którym o względy widzów konkuruje szlachetny do znudzenia doktor Jack. Wielbiciele kobiecej urody mają do wyboru dwie blondynki - Shannon oraz ciężarną Claire, lub też niebywale atrakcyjną brunetkę Kate. Zwolennicy rysów blisko- i dalekowschodnich zachwycać się mogą koreańską parą Jin i Sun oraz Irakijczykiem Sayidem. Fanów hobbitów przed ekran przyciągnie aktor Dominic Monaghan - Merry z "Władcy Pierścieni", który gra tutaj uzależnionego od heroiny, brytyjskiego ex-gwiazdora rocka Charliego. Dla zachowania politycznej poprawności pojawia się też Hurley - olbrzymi grubas o złotym sercu, łysy pięćdziesięciolatek John Locke oraz czarnoskóry Michael i jego syn Walt. Tak liczna obsada zawyża znacznie koszty produkcji serialu, ale oferuje również niezliczone kombinacje fabularne, dzięki którym widownia "Zagubionych" nigdy nie będzie się nudzić. Na wyspie nie istnieją bowiem żadne prawa, nic więc nie ogranicza funkcjonujących na granicy wyczerpania nerwowego rozbitków. W grupce bohaterów zawiązują się przyjaźnie i rodzą konflikty. Głównym antagonistą wszystkich bohaterów jest jednak wyspa, która nie tylko skrywa liczna niebezpieczeństwa i zagadki ale również wyzwala w każdym z rozbitków mroczną stronę, która prawdopodobnie zagraża im bardziej niż dzika przyroda. Zgromadzonych przed ekranami widzów paraliżuje jednak lęk przed nieznanym. Wyspa filmowana jest fragmentarycznie, nigdy nie jest pokazana w całości, np. z lotu ptaka. Dzięki temu można w nieskończoność trzymać widownię w niepewności i mnożyć kolejne niespodzianki co jeszcze sie na niej znajduje. A może to wcale nie jest wyspa? Różnorodni bohaterowie zapewniają równie różnorodną tematykę jaką podejmuje serial "Zagubieni". Nie jest to tylko film o zbierających owoce rozbitkach, ale też uniwersalna opowieść o ludziach na początku XXI wieku, ich obawach i nadziejach, problemach jakie ich dręczą. Pod tym względem najciekawszą postacią jest (jak do tej pory) Sayid - żołnierz irackiej Gwardii Republikańskiej, dzięki któremu pojawia się niezwykle aktualny wątek wojny na Bliskim Wschodzie widzianej oczami tej drugiej strony, oraz problem arabskiego terroryzmu. Oglądając w retrospekcjach losy małżeństwa Jina i Sun patrzymy na współczesną Koreę Południową - kraj, który za szybki rozwój gospodarczy płaci rozpadem więzi rodzinnych. Dodatkowym atutem jest niejednoznaczność postaci. Trudno jest zaszufladkować któregokolwiek z bohaterów: Kate skrywa mroczne sekrety z przeszłości, lecz na wyspie jest osobą oddaną grupie. Złośliwy i egoistyczny Sawyer miewa altruistyczne odruchy, John Locke jest zaś chodzącą zagadką. Tylko Jack jest jednoznacznie pozytywnym bohaterem -nieformalnym przywódcą rozbitków, który zawsze robi co należy, np. oddaje własną krew aby ratować rannego. Zdecydowanie w kolejnych seriach przy tej postaci scenarzyści będą mieli największe pole do popisu, chyba że zdecydują się doktora uśmiercić. Foto: Onet Bohaterowie serialu "Zagubieni" Tak dramatyczne i niespodziewane wolty nie są w "Zagubionych" niczym niezwykłym. Twórcy serialu Jeffrey Lieber, Abrams i Damon Lindelof wymyślili zupełnie nową strukturę telewizyjnego odcinka, dzięki której zdezorientowany widz jest nieustannie bombardowany nowymi faktami z życia bohaterów, oraz zaskakiwany tym, co dzieje się na wyspie. Każdy epizod "Zagubionych" rozpoczyna się tzw. "zimnym otwarciem" - nie ma żadnej czołówki, od razu lądujemy w samym centrum wydarzeń i dopiero po kilku niezwykle dramatycznych scenach z czarnego tła wyłania się rozmyty napis "Lost", któremu towarzyszy niepokojąca muzyka. Minimalistyczna czołówka kończy się równie szybko jak się zaczęła, a widzowie wrzucani są we flashbacki jednej z postaci, przeplatane dramatycznymi wydarzeniami rozgrywającymi się na wyspie. Zdarzenia te rzucają nowe światło na pierwsze sceny odcinka. W momencie kulminacyjnym epizod kończy się czarnymi kadrami, widz nie może uwierzyć zaś, że minęło już 45 minut. Umiejętne operowanie czasem to kolejna sprytna sztuczka Libera, Abramsa i Lindelofa. Każdy odcinek pokrywa się mniej więcej z jednym dniem pobytu na wyspie, podczas gdy po drugiej stronie szklanego ekranu czas się nie dłuży, ponieważ nierzadko to samo kluczowe wydarzenie pokazywane jest z perspektywy kilku osób, główną atrakcją wielu epizodów są zaś losy bohaterów przed katastrofą. Dzięki temu serialowi rozbitkowie podczas wyemitowanych w dwóch seriach 57 odcinków spędzili na tajemniczej wyspie zaledwie czterdzieści kilka dni. Doskonale zaprojektowany scenariusz, mnożące się w nieskończoność intrygi, ciekawi i atrakcyjni bohaterowie oraz świetne zdjęcia i tajemnicza, egzotyczna sceneria sprawiły, iż "Zagubieni" szybko stali się serialem kultowym. Siłę rażenia tej serii porównać można jedynie do "Z archiwum X", jednak przygody pary dzielnych agentów szybko odchodzą w niepamięć przy odysei pasażerów ocalałych z katastrofy lotu 811. Foto: Onet Bohaterowie serialu "Zagubieni" Wykreowana w "Zagubionych" nowa mitologia szybko zyskała rzesze licznych fanów i samozwańczych badaczy, którzy zaludniają internetowe fora wymieniając się hipotezami i rewelacjami na temat najdrobniejszego nawet szczegółu. Zainteresowanie serialem podsycają jego producenci wypuszczając na rynek kolejne produkty eksplorujące uniwersum "Zagubionych". Na amerykańskim, a także polskim rynku wydawniczym ukazały się trzy inspirowane serią książki, opowiadające o losach trzech spośród 48 ocalałych. Nic jednak nie służy tak dobrze szerzeniu nowego kultu jak nowe media. Stacja ABC sponsoruje wiele stron internetowych poświęconych "Zagubionym", jak choćby forum "The Fuselage", czy grę sieciową "The Lost Experience". W roku 2007 planowana jest premiera nowej, specjalnej serii mini-odcinków "Lost Video Diaries" przeznaczonych do oglądania na telefonach komórkowych. Również fani gier wideo nie będą musieli rozstawać się z serialem "Zagubieni" oddając się swojej ulubionej rozrywce. W 2007 roku firma Ubisoft ma wypuścić na rynek grę "Lost" w wersjach na komputery i na konsole. Gra planszowa o takim tytule ukazała się 7 sierpnia 2006, w niedalekiej przyszłości doczekamy się również figurek, oraz gry na telefony komórkowe. "Zagubieni" podbijają świat nowych mediów, nie zapominając jednak o "starych". W Stanach Zjednoczonych 4 października 2006 rozpocznie się emisja trzeciej serii, złożonej z 23 odcinków podzielonych na dwa bloki. Blok pierwszy złożony z sześciu epizodów Amerykanie obejrzą jesienią, emisja dalszych 17 rozpocznie się zaś w lutym 2007. W TVP1 kończy się właśnie powtórka pierwszej serii, w czwartek - 7 września - rozpocznie się zaś emisja serii drugiej "Zagubionych", którą mogli już zobaczyć posiadacze kanału AXN. Tym ostatnim pozostaje niestety długie wyczekiwanie na sprowadzenie z USA nowych odcinków "Zagubionych" lub oglądanie dodatków z DVD, które właśnie ukazało się na polskim rynku. Ci, których nie interesują powtórki lub dodatki, skazani są na telewizyjny odwyk, ponieważ prócz przygód Mostowiaków, Lubiczów i Burskich nic nowego się w telewizji nie szykuje.
film o rozbitkach na wyspie